Nie, ale się stanie.
Lud żądał, abym wróżył przed słońca zachodem,
po onym deszczu ulewnym, gdy chmury
rozstąpiły się nieco przed słońcem z purpury.
I cóż wróżby wyrzekły?
Że gdy słońce wstanie
i Jutrznia z fal wybiegnie różano-kolora, —
ty już nie będziesz władał nad narodem;
zasię jutro największy dzień sławy Hektora.
Łgarzu, oszuście!
Jestem równy tobie
i nic nie wierzę w guseł czar i moce;
ale wyjdzi sam pojrzyj, jakie się tam noce
chmurzysków rozpostarły nad korabiów rzędem.
Wiedz, grom daleki błysnął, gdy obrzędem
świętym zajęty, rzezałem jagnięta.
I myślę, że w zdarzeniu tem jest wola święta.
Mamże więcej od ciebie posiadać rozumu,
gdy ty nad tłum wyrosły, — sam schodzisz do tłumu?
Mocarzu, nie chcę walczyć z nieznaną potęgą.
Gdy mają paść pioruny, niechaj innych sięgą.