Strona:PL Wyspiański - Achilleis.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

Ofiarę duszy niosę wam w ofierze.
Codzień miłośny dar Bogini bierze
i ciało moje oplata uściskiem.
Codzień postaci ponętniejsze, świeże
i codzień nowym krasi się nazwiskiem
i za tę miłość moją i kochanie
o dzień to moje wzdłuża królowanie.
Więc niczem wasze i bronie i miecze,
bo dawno Iljon skazany na ognie,
padłby piorunem boskim porażony,
lecz Afrodyty ja palę pochodnię
i czekam na nią, przez nią ulubiony,
czy przyjdzie? — — Tyle waszego istnienia,
póki ta gwiazda wzlotów swych nie zmienia,
wschodząc co wieczór ponad skejską bramą
dla mnie i miłość niosąc mi tę samą.
Nie jestem synem twojego rodzica,
nie jestem twoim bratem;
z tych jestem, których strzeże tajemnica
i władztwo ich nad światem.
Po nic nie sięgam w zazdrości i pysze,
nie dbam o jutro, wczora.
Szept jeno jeden ten miłośny słyszę
i czekam dziś wieczora.

PRIAM
(skinął był ku Tersytesowi)
TERSYTES
(podchodzi ku Priamowi)
(ładuje do swego toboła podarki Priama)