Strona:PL Wyspiański - Akropolis.djvu/148

Ta strona została przepisana.

Przecześ bez wiadomości mojej chciał uciec, ani dać mi znać, żebym cię był odprowadził z weselem i z pieśniami i z bębny i z cytrami?
Nie dopuściłeś, abym pocałował syny moje i córki.
Głupieś uczynił.
A teraz wprawdzie możeć ręka moja złem oddać; ale Bóg ojca waszego wczora mi rzekł: Strzeż, abyś nie mówił przeciw Jakóbowi nic przykrego.
Niech tak będzie. Chciałoć się jechać do swoich i pragnąłeś domu ojca twego. Czemużeś pokradł Bogi moje?

JAKÓB

Zem odjechał bez wiadomości twojej, bałem się, byś mi mocą nie pobrał córek twoich. A co mię w złodziejstwie pomawiasz: u kogokolwiek najdziesz Bogi twoje, szukaj; cokolwiek twego u mnie najdziesz, to weźmi.

LABAN
(staje przed wrotami katedry)
(wrota się otwierają)


SCENA 20.

RACHEL
(po za wrotami, siedząca na ziemi,)
(skrzynie ze skarbami przykryła skórami zwierząt, na tych tobołach przysiadłszy)

Niech się nie gniewa pan mój, żeć przed tobą powstać nie mogę, bo według obyczaju niewieściego teraz na mię przypadło.

JAKÓB
(staje za Rachelą)

Prze którą winę moję i który grzech mój takieś się zapalił za mną i wymacałeś wszystek sprzęt mój?