Strona:PL Wyspiański - Akropolis.djvu/62

Ta strona została przepisana.

Nikogo niema. — Ty się mylisz.
Pochyl się, — gdy się pochylisz,
ujrzysz, żem jest tu sama
przy tobie, w ciebie patrząca.
Zestąp.

WŁODZIMIERZ

Ty miłująca?

PANNA

Zestąp.

WŁODZIMIERZ
(zeskakuje)

Otom przy tobie.

PANNA

Co, — Widzisz to, żem ładna?

WŁODZIMIERZ

Tulisz się, — w pochyleniu
słaniasz się lubo-składna.

PANNA

Bo cię kocham, — rycerzu.

WŁODZIMIERZ

Przypomniałaś — !

PANNA

Miecz odejm.

WŁODZIMIERZ

Bitwa tutaj być miała?!

PANNA
(z uśmiechem)

O nie, — teraz jest rozejm.