Ta strona została przepisana.
HEKTOR i ANDROMAKA
(od strony pałacu zamkowego)
(idą w uścisku)
(idą w uścisku)
ANDROMAKA
Czyli mi wrócisz o poranku?
HEKTOR
Na miecze idę w wielki bój.
ANDROMAKA
Żegnaj mi mężu i kochanku,
olbrzymie w złocie dźwięcznych zbrój.
Powrócisz mi ty o poranku?
HEKTOR
Iść muszę, kędy sztandar mój,
kędy proporzec załopoce;
przeznaczeń wicher go podrywa;
tam wiem, że Bóg Hektora wzywa,
bym szedł i walcząc przetrwał noce.
Żegnaj kochanko, żono miła.
Wiem, jaka moja moc i siła
wiem, jaka wola, ostań doma.
ANDROMAKA
Godzina żadna niewiadoma.
HEKTOR
Wracałem zawdy, jutro wrócę
o szarym, bladym pierwszym świcie,
ciało na pastwę sępom rzucę,
na pastwę krukom moje życie
a duchem k’tobie lgnę jedyna.
Pozostań — ty, — wychowaj syna.