On dłoń swą na ustach mi kładzie każącą,
i sam się w słuchu pochyla nad próg.
I słyszę... za ścianą tą, w mgle czerniejącą,
jak w dworcu, w podwórzu dmą w róg.
Snać męże przyszły do grodu.
Sam tu wy, do mnie, duchy nasze,
o których duch mój śni!
Sam tu! Kolorem was okraszę,
jak było za dawnych dni.
Niech król się przedemną do boju zapasze,
niech stanie przedemną we krwi!
Już małe wrotka w bocznej ścienie
namknęły się w komory głąb.
Czy w zamku jestem, czy na scenie?
Wtem promień padł na prożny wrąb.
Zamajaczyły się dwa cienie,
dziewa i chłop, jak rosły dąb.
Mąż słucha, ku uszom przystawił swej ręki
a w gniewie drży mu prawica.
I naraz róg ozwie się bliski, uderzon
i głosem ogromnym po dworcu dmie szerzon
a wicher go niesie orlica...
I mówić poczęli, — już słyszę ich gwary,
miłośne przemówki zaklętej tej pary.
Król mówił i Krasawica: