Strona:PL Wyspiański - Dzieła malarskie.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

wałęsać się tam z rówieśnikami, przemknąć się na wieżę, brzdęknąć w „Zygmunta“, by zadźwięczał, i zbiec nim świątnik nadbiegnie. Albo też przekraść się przez straże, broniące dostępu do Zamku i krążyć po krużgankach, kędy chadzali królowie, a gdzie dziś koszary. Dopiero dwa lata przed śmiercią Wyspiański otrzymał pozwolenie rysowania c. i k. objektów wojskowych na Wawelu; ale ukradkiem rysował je już w dzieciństwie. Rysował zgoła wszystko: i pomniki, i kwiaty, i portrety, i kompozycje fantastyczne. Rozwijał się bujnie, w szkołach („u Larischa“, a potem „u św. Anny“), czynił postępy szybkie, zwłaszcza, że jakoś psim swędem umiał wszystko, czego nie uczono w szkołach.

GŁOWA DZIEWCZYNY (pastel)1895
(ZE ZBIORÓW E. HR. RACZYŃSKIEGO W ROGALINIE)
GŁOWA MŁODEJ KOBIETY (pastel)1895
(ZE ZBIORÓW E. HR. RACZYŃSKIEGO W ROGALINIE)

Wuj Stankiewicz lubił go bardzo. Gorący patrjota, tak wytrawny konspirator, że po roku 1848 policja nie zdołała mu udowodnić zbrodniczych knowań przeciw bezpieczeństwu c. k. monarchji, wuj Kazimierz często bywa smutny. Bo i jakże? Rany po r. 1863 niezabliźnione, represje sypią się jedna za drugą; potem — Sadowa i Sedan, że aż „zimno zrobiło się w Europie“, nad którą cięży żelazny kanclerz w pikelhaubie, przyjaźniący się z nowym carem, głupim, upartym, brutalnym. W jednej Galicji nieco swobód, marnowanych na waśnie wewnętrzne. Wuj, żyjący w zażyłości z Matejką, zżyma się na „tromtadratów“, że zniesławiają druha serdecznego Matejki, męża nad wszystkich szlachetnego, którego tylu ludzi światłych uważa za swe sumienie: Józefa Szujskiego. Wymyślają mu od „Stańczyka“, od „zabijacza ducha“ od „zdrajcy“! I za co? Że bez miłosierdzia smaga wszelkie komedjanctwo patrjotyczne, wszelką nieszczerość, udawanie, pozę, budzenie do niczego, że domaga się pracy i jeszcze pracy; że woła: „Twarde są czasy, więc i my bądźmy twardymi!“, że głosi: „Prawda was wyswobodzi“, że wciąż działa pod hasłem: „Oddam chwałę Bogu, prawdę ludziom, niech boli, jako chce!“
Mały Staś wie to wszystko. Wszak na podorędziu na biurku wuja stoją rzędem oprawne roczniki „Przeglądu Polskiego“ ze zjadliwą „Teką Stańczyka“ i płomiennymi artykułami Szujskiego. A Staś czyta wszystko, czego dopadnie. Czyta Mochnackiego, Kubalę, Kalinkę, poetów umie na pamięć, zachwyca się Mickiewiczem, Słowackiego wręcz wchłania (niebawem zabierze się do Dantego, Schillera i Goethego). A gdy raz się wgryzie we wrażliwą duszę dzieciaka, każdy