młodzików, jął im opowiadać cudy o Włoszech i Francji i rozpalać ich wyobraźnię. Co więcej, nic Wyspiańskiemu nie mówiąc, wypłacał mu tylko połowę zarobku, a resztę składał do banku. I po kilku miesiącach zawołał go i rzekł w te słowa:
„Pan pragniesz poznać arcydzieła architektury i dekoracji kościelnej? Oto masz pan marszrutę i zapiski dokładne, gdzie i co masz oglądać. Powędrujesz przez Wenecję, Padwę, Weronę, Medjolan, Bazyleję, Chartres, Rouen, Fecamp, Amiens, Paryż, Strassburg, Wormację, Moguncję, Ratysbonę, Pragę... A tu masz pieniądze, któreś sobie na tę podróż odłożył.“
I, nie czekając końca roku szkolnego, 2 marca Wyspiański puścił się w drogę, a teraz, powróciwszy, wraz z Mehofferem marzą tylko o tem, by wyruszyć na Zachód na dłużej, nietylko