napawać się sztuką, lecz zarazem wejrzeć głębiej: jak żyje naród wolny? Snać Matejko nie bardzo wziął do serca „jednomyślną uchwałę“ ciała profesorskiego, bo nie robił młodzieńcom trudności, a nawet przyrzekł wydawać poświadczenia, że są nadal uczniami Szkoły, by mogli ze stypendjów korzystać.
Matejko, który znał Wyspiańskiego od dziecka i patrzył na jego rozwój, zdawał sobie zapewne sprawę z tego, że młody artysta dojrzał już duchowo, że umysł jego dokonał olbrzymiej pracy myślowej, a dusza jest wręcz przepojona wrażeniami. Niech padną na nią nowe iskry i rozpalą natchnienie! Gdy opuszczał Kraków, Wyspiański wywoził z sobą cały przyszły materjał twórczy, zgromadzony bezwiednie w głębinach duszy.
Gdy letniego poranku 1891 r. Wyspiański przybył do Paryża, znanego już z krótkiego pobytu zeszłego roku, miał pewno wrażenie, że wraca do domu. „Mam nieraz złudzenie, że jestem nie w obczyźnie“, pisze też niebawem do Maszkowskiego. Nie on jeden czuł się w Paryżu tak swojsko.