Strona:PL Wyspiański - Dzieła malarskie.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

żądzą. Wspominając czasy paryskie, Wyspiański w liście do Opieńskiego kiedyś zawoła: „Jakże dawniej było inaczej! Siedziałem jakby na pędzonej wichrem chmurze!“

WIDOK NA SKAŁKĘ (pastel)

Zamieszkał wraz z Mehofferem w dzielnicy łacińskiej, tuż za kościołem Saint Germain des Prés, przy rue de l’Échaudé, wąziutkiej uliczce, z obu stron jeszcze zastawionej krzesłami, na których jej mieszkańcy wieczorami zażywali świeżego powietrza, wiedli pogadanki i zawierali znajomości. Wnet też monsieur Stanislas stał się wśród nich osobą lubianą i popularną.
Zaczął rozglądać się po Paryżu, zwiedzać muzea, teatry, błąkać się po starem mieście, wysiadywać nad Sekwaną, wpatrując się w Notre Dame, wieżę Sainte Chapelle i mury Louvru. I bezwiednie zanurzał się w żywy zaczyn paryski, co wciąż fermentuje, wciąż się burzy i w sobie przetwarza. Na jego łaknącą, przeczuloną duszę wrażenia cisną się zewsząd, żywe, wciąż świeże, podniecające, a budzące jeno żądzę wrażeń nowych. A on je wszystkie w siebie wchłania. Nowe zaś wrażenia nie przygłuszają wrażeń dawnych, wrażeń przywiezionych tu z pod Wawelu, tych, co ukształtowały jego treść duchową; nowe wrażenia nie usadowiają się nad dawnemi tłumiącą je górną warstwą. Umysłowość i konstrukcja duchowa Wyspiańskiego jest tego rodzaju, że w jego duszy wszystko ułożyć się musi w całość harmonijną; że nad każdem przeżyciem nowem myśl jego pracować będzie nieustannie, aż je sobie organicznie przyswoi, iż te nowe zdobycze staną się wzbogaceniem i uzupełnieniem dawnych, a nie obcą przymieszką. Ulegając z radosnem poddaniem szalonemu rozpędowi życia umysłowego Paryża, Wyspiański wspomina nieraz martwotę krakowską ze zgryźliwą niechęcią. Ale, gdy wpatruje się w freski Panteonu, nie może powstrzymać okrzyku: „żeby to u nas można tak chodzić wśród ścian pomalowanych Wawelu, Collegium novum, i t. d.“ i marzy o tem, że „w sali Magistratu możnaby przedstawić całą historję Krakowa“. Paryżem pochłonięty jest całkowicie; wpatrując się w dziwy i cudy