wszystko tak samo, jako było wczora:
myśli bez czynów zmienić nic nie mogą.
(stanowczym ruchem)
(nie podnosząc jednak głowy)
Od czynów muszę zacząć byt, by myśl rozwinąć.
(opuszcza rękę z książką)
Wstąpiłem w sali próg — — wrócić — czy — minąć? —
Tu państwo myśli mej ma się poszerzyć — !
W co wierzę, ma się stać! — W siebie mam wierzyć!!
Być albo nie być!
(rękoma wskazuje próg)
(ciszej)
Tu się zatrzymuję.
(i nagle, przestępując próg tej wielkiej izby)
(mówi):
A więc iść, jako los me drogi wiedzie!
A więc iść przebój i wbrew i oporem
i przejść!! — jak wicher przejść — — i raz zakończyć,
wszystkiemu kładąc kres. — Toż ma być PRAWDA,
że Sen-wieczysty kres istotnie kładzie
sercu, co bije i żądzy, co trawi, —
kres upragniony w mniemaniu, że zbawi?
Śmierć!? — Sen to tylko: — Straszne Objawienie.
A!!! Oto Świata Sąd: — — twoje sumienie. — — —
Stój na tej drodze człowieku pod jugiem,
gnij się w zniewadze, krzywdzie i niedoli,
sprawiedliwości darmo chciej od ludzi,