Pomścisz! — Za pomstą pójdziesz ty — szlachetny, —
Hamlecie, synu — słuchaj, cny Hamlecie:
puszczono rozgłos, że podczas snu mego
w ogrodzie, kędym legł, — wąż mnie ukąsił.
Kłamstwem! Słysz! Kłamstwem tem zwiedziono Danję.
Wąż ten, co ojca twego we śnie zabił,
nosi dziś jego — koronę! —
O nieba!
Stryj, — nie zawiodły mię przeczucia moje.
Bezwstyd! Sromota! — Pokalał me łoże.
Uwiódł i zdradą pohańbił mi żonę.
Bezwstyd, sromota, — złamane przysięgi,
przysięgi ślubu złamane, — w barłogu
w sprośnej uciesze żądz nigdy niesytych. — —
Słyszałeś — — słuchaj — — wiele nieodkrytych
tajemnic jeszcze rzec mam, — — mus mię nagli, —
powietrza ranny wiew, — — chłód ranny wieje. — —
— — Raz popołudniu — sam — w ciszy ogrodu
zasnąłem snem pokoju, — stryj mię zdybał,
podszedłszy ku mnie skrycie
i z flaszki kropel blekotu wlał w ucho.
Ścięła się we mnie krew — i zgasło życie.
Trądem się pokrył trup, skorupą wrzodu.
Brat zbawił życia, berła, zbawił żony!
W maju mych grzechów podstępnie zgładzony!,
bez porachunku z win — jeszcze — niezmytych...