więcej raz tylko...., bo o ile pamiętam, nie podobała się.... publiczności, mojem jednak zdaniem i t. d..... i t. d.....
Jakże ich widział Szekspir tych aktorów i jak ich uważał?
Oni są streszczoną, żywą kroniką czasu. Byłoby lepiej dla waćpana zyskać po śmierci niepochlebny napis, niż za życia niekorzystne ich świadectwo na scenie.
Obchodź się waćpan z nimi odpowiednio własnej twej zacności i godności.
Ale potem....
Otóż nareszcie sam jestem.
Czyli to nie zgroza, że ten aktor w niby wzruszeniu, w parodyi uczucia do tego stopnia mógł nagiąć swą duszę do swoich pojęć, że za jej zrządzeniem twarz mu pobladła, z oczu łzy pociekły; oblicze jego, głos, ruch, cała postać zastosowała się do jego myśli?
I gwoli kogoż to?, gwoli Hekuby!
Cóż z nim Hekuba, cóż on z nią ma wspólnego? żeby aż płakał nad jej losem?
Cóżby ten człowiek czynił, gdyby miał grać Hamleta?
Zalałby łzami całą scenę, rozdarł uszy słuchaczów rażącemi słowy, w występnych rozpacz zbudził, dreszcz w niewinnych, zmięszał prostaczków i sparaliżował reflekxyą ludzi myślących.
Czyliż więc dla niego tak napisać Hamleta?
Tak trzeba napisać Hamleta, żeby on mógł go zagrać....., i nie zepsuć. Trzeba go nauczyć!
Proszę cię wyrecytuj ten kawałek tak, jak ja ci go przepowiedziałem, gładko bez wysilenia; ale jeżeli masz wrzeszczeć tak, jak to czynią niektórzy nasi aktorowie, to niech lepiej moje wiersze deklamuje miejski pachołek.