Wyzbył się więc Szekspir zupełnie owego niejasnego dla siebie i nieoczekiwanego ducha i trzema tymi pomysłami: TEATRU, gdzie grać będą coś podobnego do zabójstwa Klaudyusza, PORTRETEM ojca Hamletowego i CMENTARZEM, czyli postawieniem Hamleta na tło cmentarne — zastąpił i wyrugował zjawisko.
To też sceny zajęły go i pisał je natychmiast.
Już były napisane.
Stał więc teraz wobec dwóch dramatów, z których jeden i drugi logiczny i jasny, gdyby obydwu przyjąć założenia.
Hamlet w zjawisko wierzy i ufa mu bezwzględnie, to jedno założenie i akt I.
Hamlet nic o zjawisku żadnym nie wie, nienawidzi ojczyma przeczuciowo, aktorów sprowadza Przeznaczenie na zamek w Elzinorze, to znowu akt I. i to założenie drugie. Duch ojca w tej drugiej konstrukcyi-budowie dramatu nie występował-by wcale.
I teraz — kompromis.
Jakżeż tu zupełnie zerwać z tradycyą i tem pięknem, które w niej jest?
Legenda to niech będzie: NOC.
DZIEŃ rozprószy te myśli i słowa przysięgi z nocy przepadną, zblednie ich siła wobec dnia.
Czy ze szatana duch czy nie? Tego nie zbadać.
Sceny z duchem rozpoczną TRAGEDYĘ i AKT stworzą pierwszy, — akt mroczny nocą i nocy mający piętno, — gdy się podnoszą groby i same piekła wyziewają na świat zarazę.
A niech je spłoszy dzień, te widma i mary i niech dla umysłu inne przyniesie dowody, tworząc odtąd: DRAMAT.
I tak, gdy Szekspir nie śmiał tradycyi zburzyć i piękna
Strona:PL Wyspiański - Hamlet.djvu/42
Ta strona została skorygowana.