Proszę, mości książę.
Jakżeś, Panie, zapieczętował to pismo?
I tak dalej. Niewątpliwie więc Horacy słyszy to wszystko, co Hamlet miał mu tak pilno do powiedzenia i o co, choćby Hamlet przy spotkaniu o czem innem zaczynał mówić, niewątpliwie byłby się Horacy domagał, żeby mu natychmiast opowiedział, po raz pierwszy.
Horacy słyszy to po raz pierwszy.
Czemże wobec tego jest scena cmentarna?
Sceną — wykraczającą zupełnie za linię tragedyi, w tem tejże tragedyi ukształtowaniu.
Sceną, która miała być i mogła być główną sceną lub jedną z paru głównych scen drugiego dramatu Szekspirowskiego i Szekspirowskiego drugiego pomysłu.
Sceną, obszernie traktowaną, która miała pokazać inteligencyę Hamleta wśród grobów, wśród czaszek, piszczeli, zgnilizny dołów cmentarnych, wśród ponurego, posępnego peizażu, wśród ludzi, którzy tam się kręcą, jak widma brutalne, wśród grabarzy; wśród grabarzy ludzkiego szczęścia i ludzkiej niedoli, dumy i nienawiści, pychy i nędzy.
Scena ta miała przedstawić zgodę z tymi grobami i z tym drugim światem, ukojenie duszy, — ukojenie, którego Hamlet szukał, wyrzeczenie się korony i królo-