w ręce Fortynbrasa, — to tem szybciej Fortynbras śmierci Hamleta dopilnuje.
Ha! W ten sposób ciężar wielki spadłby z piersi Klaudyusza. Norwegczyka-by uspokoił możnością zemsty na młodym królewiczu a równocześnie siebie zabezpieczył od wojny i napadu, najazdu i konieczności walki z Fortynbrasem.
Król Norwegii i Fortynbras byliby w ten sposób zaspokojeni w żądzy zemsty, — a części krajów możnaby im i tak ustąpić, — i burza-by przeszła, pamięć Hamletów zginęła.
Klaudyusz widziałby przed sobą pogodniejszą przyszłość. —
Chociaż Hamlet wśród drogi jest strzeżony, to jednak owi pilnujący i eskortujący go dworacy nie znają treści listu królewskiego, — a skoro potem nagle zobaczą Hamleta pojmanego i mordowanego, — to rzecz ta, co się stanie, upozorowana będzie gwałtownym wybuchem nienawiści Norwegczyków ku Hamletom.
Ale Hamlet wśród drogi, w nocy, nagle »i niech się święci owa nagłość«, — list królewski przejmuje, — natomiast pisze i podstawia inny, pieczętuje go sygnetem ojca, który zawsze nosił przy sobie.
Inny list? —
Jaki?
List, gdzie podaje: jakoby odpis ostatniej świętej woli swojego ojca, jedynego prawego króla Danii, woli świętej, mocą której zabór ma być Norwegczykowi Fortynbrasowi zwrócony i którego to zwrotu Hamlet przysłany jest jako rękojmia do stolicy, do króla Norwegii.
List ten pieczętuje Hamlet pieczęcią ojca i podstawia