I teraz Horacy, który pozostał przy Klaudyuszu, bram nie otwierał, wejścia bronił, — Horacy rzuca w twarz Hamletowi jego szaleństwo: — że nieopatrznie wewiódł w zamek Fortynbrasa, — jest bowiem w zamku, w rękach Klaudyusza wyraźny dokument, wzywający imieniem Fortynbrasa do poddania i kapitulacyi.
— Hamlet oniemiał na słowa Horacego, — na te słowa, z których słyszy i widzi z Horacego twarzy, że on przyjaciel i stróż Danii, jedyny człowiek wierny i szlachetny, mógł myśleć — może myśleć: — — że Hamlet ojca i Danię zdradza, — — że, — że — niewątpliwie tak jest, gdyż Fortynbras przy odgłosie trąb z wojskami na zamek Hamletów wkracza, — — Hamlet upada, — serce mu pęka.
(pochyla się nad twarzą Hamleta)
»Przebaczmy sobie — wzajem — cny Hamlecie
niech duszy twojej nie cięży myśl moja«.
Niechaj ci Nieba jej nie pamiętają.
Umieram. — Żegnam cię matko nieszczęsna.
Wam, co stoicie tu bladzi i drżący,
mógłbym ja, gdybym miał czas, wiele rzeczy
powiedzieć; — ale Śmierć, ten srogi kapral
stoi nademną. — Umieram Horacy.