Strona:PL Wyspiański - Hamlet.djvu/90

Ta strona została skorygowana.

dawna i powszechnie znana, nie zawierająca nic zdrożnego, — używająca mniej więcej tych samych wyrazów, co każda inna sztuka tegoż autora.

Że zresztą słowa te — po za słów dźwiękiem
nigdzie nie znaczą nic i — służą gwoli
tekstowi, który stary jest, —
który ogromną sławę ma już swoją, —
że go uczeni uczenie badali
i nie odkryli nic po za słów brzękiem,
że komentarzem poprzeć są gotowi,
że — za — kpów mają tych, co — tekst — inaczą,
a za zbrodniarzy tych, — co go się boją.




Przedstawiam teraz ten projekt dramatu Szekspirowski drugi: ten nowy, który wychodził daleko po za ramy starego teatru, ten oparty na pomysłach:

AKTORÓW, PORTRETU, CMENTARZA.

Hamlet, w tym pomyśle raz wraz rośnie wyżej i na coraz wyższe wkracza ETAPY i coraz szerzej obejmuje ludzi i stosunek człowieka do świata.
Oto już w pierwszej scenie teatru, podczas widowiska ta tylko zajmuje go myśl i tem tylko się interesuje: — nie koroną, nie już rewindekacyą swoich praw do korony, — już korony się wyrzekł i tronu i to już jest niczem dla niego, — ale to go interesuje: kto kłamie? Zgadnąć mu to z twarzy: czy kłamie, czy nie kłamie? W jego zachowaniu poznać i dostrzedz każdy ruch, którym fałsz i kłamstwo się zdradzi!
I kłamstwo się zdradza. Zbrodnia sama za siebie, pod