Strona:PL Wyspiański - Hamlet.djvu/94

Ta strona została skorygowana.

Nie będzie to niewinny, który zginie.
Ale winny.
Zginie.
I biada tym, których wina jest większą.

Iluż to Poloniuszów-Corambisów musi paść, nim Hamletowa dłoń sięże Klaudyusza!
Czemu Poloniusz brał miejsce króla? Wziął miejsce króla, więc niech wie, że wziął śmierć tamtemu przeznaczoną. Jeśli padł zabity, — to tak, widno, być miało i śmierć ta taka była Poloniuszowi znaczona: biada podrzędnym istotom, gdy wchodzą pomiędzy ostrza potężnych szermierzy. — —
Mogła więc i ta scena zostać i została, wchodząc w ten sposób w skład całości i całości nierozerwalną już stając się częścią.

Boża przestroga to człowieczej ręce,
która myśl plącze i wśród drogi zmyła:
przestroga ta, co każe chwiać się w męce,
czy duch jest zdolen dźwignąć się do tyla,
by w zgodzie z Bogiem szedł i sądził karą,
którą Bóg sądzi sam, — zwie się: niewiarą.
Przestrogą tylko jest i z drogi mylnej zwraca;
co było brudnych piór, duch je utraca
i na lot wyższy skrzydła swe roztacza,
inaczej widząc to, — co go otacza.

I dalej w innej scenie widzimy Hamleta na cmentarzu. Znów inny to etap, dalszy w jego rozwoju, wyższy: Jest w świecie grobów, w świecie umarłych, wśród czaszek i piszczeli, kości próchniejących i reszt i gruzów życia, i świata, — gdzie już udawania ani fałszu nie ma i tylko rum i gruz i Sąd ostatni.