I król się łamie. Oto teraz jedynego środka chwycić się musi. Niepodobna już dłużej zwlekać. Sam Klaudyusz będzie do Laertesa mówił:
»Powinieneś mścić śmierci ojca.
Czemże jest syn, co ojca nie mści?
Zemsta nie może znać granic —
i żadne miejsce uświęcać mordercy«.
Straszne słowa musi wymówić Klaudyusz. Słowa, które tylko wobec nieuchronnej i nieuniknionej grozy śmierci wymówić może.
Słów innych nie ma, — tych jedynie słów można i trzeba użyć, — by osiągnąć kres upragniony Hamletów i — choćby kres wszystkiemu.
O! to okropne! okropne! okropne!
Kto Losy świata tak straszno obraca,
tak nieuchronnym zwrotem kołem sunie,
że grzech, fałsz, zbrodnia grunt coraz utraca,
aż w dół swój własny i w jad własny runie — ?!
O strzeż się fałszu! Biada kto udaje!
Ha! lecz zapóźno dla tych, co w nim żyją!
Jest Ktoś, co ustom te słowa poddaje,
które w Dzień Sądu zbrodnię twą odkryją!
Kto to jest?!!
REX TREMENDAE MAJESTATJS.
I teraz etap Hamletów ostatni.
Czyli Hamlet wejdzie jeszcze na dwór i w otoczenie Klaudyusza?
Niczego się już więcej ponad to nie dowie.
Niczego się już więcej ponad to nie dowie?