Strona:PL Wyspiański - Kazimierz Wielki.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.
XXXVII.

»A to są moje łzy, których nie spatrzy
człowiek, coby się moim łzom urągał
i śledził po mej twarzy, czym nie bladszy
i horoskopy mej duszy wyciągał
a w tajemnice moich nędz się wkradszy,
duchem mnie do niewoli zaprzągał;
a to są moje łzy, teraz płynące
na łachman króla płaszcz i kości schnące«.

XXXVIII.

»A jeśli żywot mej ziemskiej niedoli
będzie przedłużon w starość późną, siwą
i rosnąć duchem Bóg słudze pozwoli
i przyjmie pracę wysługi cierpliwą,
już serce szczęścia nadmiarem wyzwoli
a chwilę Śmierci-wyzwolin szczęśliwą
będę zwał; — — tyle wielkich serc upadło,
tylu już smutnych do grobu się kładło«.

XXXIX.

Patrzył się na mnie i taką wymową
serca... Czy były to anielskie warty:
ci ludzie, światłem duchy sobie bliźnie;
żałobnych skrzydeł krąg nademną zwarty
i szept ten: »Niebios Najświętsza Królowo,
dopuść, by godne ostateczne Słowo,
którem mi przyjdzie zamknąć żywe karty,
było: Błogosław Boże mej Ojczyźnie«.