Nad arkadami, wielkie chusty zbladłe,
spylone, zwisły; — na nich jakieś stroje
dziwne, — snać bajki się pleśniły zsiadłe
o jakiejś wojnie, — jacyś króle-woje,
w wielkim rozmachu mieczów na tarcz padłe
i wielkie tłumów zlękłych niepokoje
i wielkie wieże w gruzach i świątynie,
jak z nich pożarny dym w kłębach się winie.
Ilijon w gruzach, — bohatery walczą,
w smugach obrazu płynący ku Sławie;
młotami walą, biją o tarcz tarczą
w nierozstrzygniętej walki strasznej jawie;
na wieki jeszcze długie ramion starczą
zapasom, w wielkiej snać podjętym sprawie —
a już złowróżbny koń pośrodku stoi...
O Iljon! przedsię walczą męże twoi!
Polska się cała zbiegła do mych prochów,
w grób mój patrząca pusty. — »Tu król leżał«
poczęli wołać w szemraniu popłochów.
»Oto już gniazdo wiekowe odbieżał!«
»Oto żądamy widzieć widmo lochów,
aby je każden swoją miarą mierzał.
On jest nasz, — wszystkich! Jesteśmy Tomasze;
żądamy widzieć, patrzeć w Święte nasze!«