i dąży, jakby krat żelaznych zgiął, —
tak on Ritgier witeź białowłosy,
oburącz zbrojny w tarcz i miecz
biega przed broną.
A koło witezia, jako wilków czereda,
czereda jego żelaznych sług.
Walą w ciosy jodłowe siekirami,
że drzewo i dyle już prysną
i mordują zamkowych i przycisną
straszliwemi nagłemi ciosami.
Aż wycięli w pień ludy walczące
i chcą na izbę, świetlicę,
dopaść do onej czarownice,
koło której ognie latające).
Hej ha! dziś piorun ze mną gra,
dziś piorun ze mną w zmowie.
Burza was żenie, burza gna,
na mojem mocna Słowie!
W proch, na kolana sępy wy,
skrzydłami uderzcie w pył.
Słowa was moje, moje łzy
obedrą z mocy i sił!
Przedemną w proch, przedemną z nóg!
Wolą mam od Bogini.
Z rąk wam wytrącę miecze sług,
czar ślepce z was poczyni!