Strona:PL Wyspiański - Legenda 1897.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

miecz spory
z koralową głowicą
leżeniem
zerdzewiały; —
wezmę Żmijowy miec
pójdę wkiedy na skały
wezmę porać o twarde krzemiony
po rękojeść, po koral wprawiony
lela lela
aż będzie ostro siec«.

(od chwili, Kraka głowa martwa opadła w tył; zasłuchani nie spostrzegli zrazu; — teraz Łopuch wstaje i patrzy w króla.
chwila milczenia, grozy).




(Wanda z płaczem przypada do nóg ojca.
w popłochu przelatują zamkowi chodowie przez korytarz; za nimi łucznicy; zatrzymują się przy bronie i z ganku z korytarza mierzą pociski w dół; krzyki).

GŁOSY.  — wdarli się już
— wdarli
— już na wał grodzki wleźli
— przesadził,
o przesadził koły bite
i pędzi
białowłosy zwierz
— ciąć, ciąć co siły
— oburącz walić młotem
nie puścić na świetlicę
za broną strzymać,
gradem tłuc z górnych wież.