Strona:PL Wyspiański - Legenda 1897.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

ŚMIECH  (podbiega ku niej, mówi szybko).
zamek zdobyty,
za niedługo niewola nas czeka;
nie można króla dać
ani ciebie dać nie można;
znęcaliby się,
wlekli was w powrozach,
a dzikim psom na pożarcie
rzucili ciało ojca twego, Króla
(burza nad zamkiem).
GŁOSY.  — ulitujcie się
— podciągcie w górę bronę
— och lecą, lecą
leci biały Książę w podworek.
— puśćcie.
WANDA.  puśćcie tych ludzi
co krzyczą, co jęczą.
ŁOPUCH.  nie patrzeć ano
do drzwi,
ci straconi już
na stos pójdą królowi
pogrzebny.
(do Śmiecha).
chodźmy z góry ich razić
gdy wpadną tłumnie
w ciasny korytarz;
słyszysz?
już pierwsza padła brona.
ŚMIECH.  tuż za tobą lecę
jeno dwa słowa
rzeknę Królewiance.

(Łopuch wdrapuje się na strych po belkach).