Strona:PL Wyspiański - Legenda 1897.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

ja twoja.
(wyrywa się Łopuchowi).
ŁOPUCH  (groźnie).
zrzuć to
(półgłosem)
to jakaś dłoń przeklęta
włożyła ci na włosy
to śmierć.
WANDA  (półgłosem — mocno).
to siła
niech Łopuch sobie to spamięta,
że ja dziś ludu ważę losy;
co zechcę, to mieć będę
dopóki mam ten wieniec.

(kładzie sobie oburącz hełm na głowę i przykrywa wieniec).

WANDA  (głośno).
dalej! mój szczyt.
ŚMIECH  (podając).
tu szczyt
ze siedmiu byczych skór
skowany gwoźdźmi żelaznymi.
WANDA.  brać kopije, z grotów precz tuleje
zerwać i chować w torby.
ŚMIECH.  krakowa córo, jak się dzieje,
że siła w was jest nowa
tak kazujecie, jak kazywał
sam Krak, kiedyto młody bywał...
WANDA.  nie gębuj próżno, za mną chłopy
za palisady, za okopy;
obiegniemy po dworach
z wiciną,
żeby brali topory i szli;