Wisła mnie do siebie woła
czarem ocaliłam lud.
ŚMIECH. rzuć ten wieniec
niech się wody uspokoją
widzisz, jak się wszyscy boją,
przerażeni w okół stoją,
rzuć wieniec.
WANDA (dotyka mu ramienia dłonią)
jakoś był rzekł,
młoda ja, urodna;
ja Żywi się sprzysięgła;
a com ja Żywi powiadała,
Żywa mnie wrychle wysłuchała
i dała mi ten wieniec; —
i nagle wielka, święta siła
we mnie dziewczynie się zbudziła
i wszystko, jakem chciała,
stało się.
ŁOPUCH (przypada do nóg).
królewno, królu
przebacz, daruj
o biedna ty, kochana;
czar cię tam ciągnie
w głębie, na dno
a nas pozbawi pana.
ŚMIECH (przypada do nóg).
o czary, w was jest straszna siła
nieszczęściem kończy się wesele.
WANDA. bądźcie mi zdrowi, ukochani
gęślarze, wróże
chłopy, stróże
i wszyscy jak was wiele,
Strona:PL Wyspiański - Legenda 1897.djvu/94
Ta strona została uwierzytelniona.