kędy mieszkają wspomnienia długiego naszego wspólnego pożycia...
Ja pójdę sama ponieść ofiary.
..........
Chcę też uspokoić myśli moje roztargnione; niechżeby tylko bogini czysta i nieśmiertelna przyjęła ofiarę moją łaskawie i błogo; zaś ten kojący wieczór zupełną dał naszym troskom ulgę i wypoczynek.
— Od rana już przygotować kazałam konchy i czarki z wonnościami i wieńce rozporządziłam wić z sosnowych gałązek, pachnących zdrowiem lasów, — i z oliwnych, wydających na ogniu woń miłą, przygotować laski, chwiejące się wiechą kiści drobnych.
Weźmiemy na skronie gładkie korony z dębowych listków, przetykanych srebrną nicią; poniesiemy wazy smukłe, malowane w czarne postacie hyen pręgatych, tygrysów długokadłubych, lwic płowych; gdzie wśród tych potworów, na okrągłem ujęciu glinianem, wyobrażona farbą powieść o boskiem rodzeństwie dzieci Latony.
— Pójdziemy, wyminąwszy ogród, gościńcem ku miastu i w pół drogi ścieżką, wysypaną piaskiem żółtym przesiewanym, zejdziemy, zezuwszy sandałów, w bór ciemny, kędy przebłyska marmur rzeźbiony kolumn i znaczy świętość miejsca.
— Kazałam dziewkom wyjść, gdy sierp złoty Nieśmiertelnej przystanie na owej wysokiej sośnie na skraju lasu.
..........
Strona:PL Wyspiański - Meleager.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.