Zwalniam cię dzisiaj od starań i trudów. Czas, bym moją niezależność czuł, — zwłaszcza od guseł, jakiemi powodujesz się niepotrzebnie.
Jużem się sama wyrzekła czujności,
co troską długie lata mię więziła.
Jakaż to była troska?
Strzedz, by się głównia drzewa nie spaliła,
co niegdyś tlała, gdyś leżał w kołysce,
w śnie pogrążone niemowlę.
Coś o tem dawno piastunka mówiła;
lecz już, gdym z chłopca wyrastał w młodzieńca,
twoi mi bracia zmysł zahartowali
na przywidzenia, bajki i na wszelkie
brednie niewieście.
Twoja zjadliwość przyspieszy tylko, com postanowiła.
Więceś jej do dziś strzegła.
Do tej chwili, zamkniona w skrzynię mocno okutą, przeleżała czas cały twoich lat.
..........
Mówiąc, taką pałasz nienawiścią ku mnie i groźbą, że słowa twe starczą za wróżbę nową.