miotu martwego pozornie, — a przecież my oboje czujemy, że ten przedmiot martwy kona.
Każda chwila przynosi jakieś nowe skonanie i co chwila czuję, że coś zamiera i ginie i żal mi jest tych wszystkich pędów życia, co zanikają gdzieś w mgłach, niedostępne dla oczu ludzkich i zaledwo tylko myślą można je zgadnąć.
W tej chwili co mówiłaś, nie słyszałem.
Nigdy przedtem tak siebie niemogłem rozumieć,
jak dzisiaj, gdy mój cały rozum dawny
zapada w gruz. —
Zdawało mi się, że widzę: Atropos,
która dwuostrze w ręku dzierży i tnie...
Od pustynnych skał,
od pustynnych wydm
orszak piekielnych widm
polatuje koło nas skrzydlaty. — —
Przystanęły u czarnych cyprysów
ciche...
Althea, chcąc podstępnie
zwycięstwa przychylić szali
jednemu ze swych braci,
Toxejowi zatrutych pęk strzał
wsypała w kołczan. — — —
— Więc rozumiesz mnie, że ja po za dzisiaj
nie mam przed sobą drogi.
..........
..........