To w roztargnieniu mówiłaś Dianie,
Diana nie może od ciebie takiej ofiary przyjąć;
tyś ziemianką i Diana sama,
gdyby człowieczą postać na się wzięła
jużby nie była na słowa pamiętna,
że ją czystości ślubiła Latona
i nie ścigała psami Akteona.
Poznaję teraz siłę Piekła!
Ogień skradziony lochom Tartaru:
ta głownia twojem życiem się pali!
Widzę: zaklętą w niej potęgę czaru,
losy, od których w gruz dom ten się zwali
i życie, które masz igrzyskiem z daru.
Wyrwij żagiew z ognia!
Wiem już, jak przeciw nam sprzęgły się moce.
Niech mego życia pali się pochodnia!!
Nie moja ci to zbrodnia. — —
Ogniu miłośny, rozświecaj mi noce!
Ty moja z musu i z niewoli.
O Szczęście! moja śmierć i z mojej woli.
Jestem nareszcie kochana
i śmierć ta, którą dla siebie wybrałam,
już ciebie z męki żarów nie obroni, —
już za mną chyża goni.
Tak-że mię słuchała Diana — ?!
— — — — — — — — — — — — —
Pocałuj — — — Precz! nie! Ty mnie nie przemożesz!