Ta strona została uwierzytelniona.
SKALNE PUSTKOWIE NAD MORZEM
ODYS
(czołga się wśród urwisk i przepaści)
(czepia się krzewów i wykrotnych gałęzi)
(zbiega na dół na piasczystą ławę)
(czepia się krzewów i wykrotnych gałęzi)
(zbiega na dół na piasczystą ławę)
Tu mnie nie znajdzie nikt. — Ha myśl — moja żyje, —
przeklęta myśl. — Wiew śmierci w powietrzu, — pustkowie.
(wicher)
GŁOSY
Tędy! Tędy! —
ODYS
(ogląda się)
Ktoś woła —?
GŁOSY
Tędy! tędy! —
ODYS
(rozgląda się)
(dygoce)
(dygoce)
Mrowie...
Wiatr hula, fala łyska się w mrocznej otchłani.
(nawołuje)
Hej!
GŁOSY
(we wichrze)
Tędy! tędy! —
ODYS
Wołanie to czyje!?