Strona:PL Wyspiański - Powrót Odysa.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.
(w bolu, w złości,)
(zasłania twarz)

Przeklętym jest!

PASTUCH
(wylękły)

Przeklęty!

ODYS
(w trwodze, w niepokoju)

I w dom wejść się boję.
Boję się w dom mój wejść — —

(ciszej)

i klątwę wnosić.

(tajemniczo:)

Umyśliłem li zdala przyjrzeć się, — — papatrzeć;
jak dziad wędrowny, — o jałmużnę prosić,
by mi dali tej strawy samej, — — co tu warzą
i bym odszedł, przeklęty, — dalej. —

PASTUCH
(w zadumie)

Królu. — Panie.
Toć króle wszyscy takie klątwy noszą
na swoich czołach —

(machnął ręką w pogardzie)
(pogodniej:)

Pozostańcie ze mną,
pasący stado — — Ludzie: to są świnie.
To mówię ja, — a zasię znów Melantios ninie
mawia: ludzie są kozły —

(w zadumie)

czas biedę uleczy.