Strona:PL Wyspiański - Powrót Odysa.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.
(z bólem:)

Czemuś wyszczekał?

SŁUGA
(dobrodusznie:)

Panoczku, — kij pastuszy wam, —

(wzruszając ramionami)

Kto by was czekał,
nim z was urośnie mąż —?

TELEMAK
(z przechwałką)

Urosłem w męża!

SŁUGA
(śmiejąc się)

A toż, panie, — nie macie nawet i oręża.

TELEMAK
(zniecierpliwiony:)

Kij mam, — kij starczy!

SŁUGA
(przedrzeźniając)

Strzała nie poleci.

(na rozum)

Trza umieć łuku przygiąć, — nim kolec zaświeci,
mknący w lot przez powietrze.

(ukazuje gestem)
(grot lecący wysoko)
TELEMAK
(nagle uderza go kołem w głowę)

Masz! — masz —