dzone; — precz płyną skarby w odwrót na czarnych łodziach, — —
a ty sama.
(Dziewki zesuwają zasłonę, przez co komnata staje się zamknięta; widać tylko przeświecający dzień błękitnawy).
4. Ty już z tych stron zamorskich nikogo nie możesz oczekiwać —
a smutnaś i tęskna, jak te, które oczekują.
Rzewny twój wzrok patrzy po marmurowych płytach komnaty, jak wzrok zamglony tych, co widzą nadziei odbłysk słaby.
5. Ręce się twoje, pieszczot spragnione, same plączą około smukłej szyi i tulą twarzy płonące policzki; — jak róże twoja twarz...
(Z po za zasłony pokazuje się głowa Aojdesa. Dziewczyna, która go postrzegła, podchodzi ku Laodamii).
Oto, jako co dnia, o umówionej porze, gdy zmierzch pada... pieśniarz przychodzi;
zbliża się, przystając natrętny u pierwszych progów.