na nie działa; po chwili szeptanych rozmów kładą się senne na ziemi u stóp zasłony i zasypiają.
Sen przywołuje Zmorę.
Zmora (Oneiros) zbiega z powietrza w postaci straszydła o barwach szarych; ze skrzydłami błoniastemi ćmy puszystej, strojnej dziwnymi zygzaki; z wielką maską ćmy na głowie i latającemi białemi oczyma; wzdłuż peplosu purpurowe pręgi.
Sen rozmawia ze Zmorą, wskazując Laodamię śpiącą, poczem oddala się za zasłonę białą, z lekka jej uchylając; — odejście Snu znaczą śpiący lekkiemi poruszeniami.
Zmora, unosząc się w powietrzu po nad śpiącemi dziewczętami, wywołuje widziadła na zasłonie. Zasłona rurkowana się rozchyla:
Sen Laodamii rozgrywa się jako scena żywa, błękitem jaśniejąca:
Na tle szafirowego morza płynie przodem fal wielki korab czerwono malowany, ze sterem, wioślarzami, masztem; płynie w rozwiniętym żaglu, wśród pocisków i grotów miotanych przez niewidzialne ręce. W korabiu stoją zbrojni, wznosząc w górę tarcze i kopije.
Na przodzie, u czoła łodzi, młody bohater w pełnej zbroi złotej, dzierży wysoko w górze kilkoro oszczepów; u lewej ręki ma tarcz gwoździami kowaną. Po desce pomostowej, którą opuszczają ku brzegowi, zbiega bohater, lecąc na oślep na groty i pociski. Nie zdąża za nim nikt; ludzie w korabiu natychmiast dźwigają pomost w górę i cofają tenże napowrót na pokład statku.
Protesilas jest odcięty, pozostawiony sam; — zgiełk walki, bohater pada).
Strona:PL Wyspiański - Protesilas i Laodamia.djvu/28
Ta strona została uwierzytelniona.