— Synu Maji, który czerń nocy tniesz wężownicą straszliwie splecioną —
— oto gdy noc mrokiem osłoni Phylackie wybrzeża,... z podziemu przywiedziesz go sam, upragnionego ku mnie pragnącej.
(stoi w tym samym ruchu moment krótki, poczem przechodzi ze zadumy uśmiechnionej w radość żywą, wesołość, aż wybucha śmiechem i żwawo obróciwszy się, gdy spostrzega śpiące dziewczyny, biegnie je budzić wszystkie; zbudzone zgromadza wkoło siebie i wciąż jeszcze z nadmiaru radości nie zdolna słowa wymówić, jeno śmiejąca i szczęśliwa pokazuje, że trzeba umaić mieszkanie).
Zkąd ci wesołość,
że ty wesoła,
przystrajać chcesz łożnice?
Oto słuchajcie służebnice:
wić wieńce,
ja dziś wesoła.
Radością twe pogodzisz czoło.
Zkąd ty wesoła,
że tak wesoło
rumieńcem krasisz lice?