Strona:PL Wyspiański - Skałka.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

Na samem świtaniu
Jaś u wrotek cmoka:
Idę do cię Kasiu,
zorza już wysoka.

Tyś ci u mnie bywał,
tyś ci mnie nazwodził;
czekałam na ciebie,
tyś ku innej chodził.

Słoneczko nastało,
po Wiśle się pali;
serce zapukało,
krew się w niem korali.

(odchodzi)
BISKUP
(powstał)
WŁODZISŁAW
(powstaje)
SIECIECH
(powstaje)
(ku Włodzisławowi)

Rzekłbyś to raźnie, czego żądasz.
Masz prawo w ręku albo nie.
Pięść jedno prawo. — Ten się gnie,
komu zaciąży kół nad karkiem.

WŁODZISŁAW
(ku Sieciechowi)

Hej, ty, co w moją duszę wglądasz,
sam ponoś radbyś zgarnąć część.