ostoi się nic, które jak młot walić będzie i przed którem wszystko polęże.
Uderz w ten ton.
Cicho — — Już słyszę głos. Tem wołaniem, tym czynem zwyciężę. Uderzyć-że w ten dzwon?
Uderz we wielki dzwon.
Zatem sztuka. Wysoki artyzm sztuki. Tragedya! Najszczytniejsza sztuka ma mówić i swoje: DRAMATIS PERSONAE wyprowadzić.
Ma więc wyjść polska Antygona i polski Edyp i mają żegnać słońce i żegnać światło, pozdrowienie śląc mu od ust klnących.
I żądać ma Antygona, aby jej było wolno grześć brata i żalić się jego wczesnej śmierci i uczcić mlekiem i miodem, jak przystało czcić umarłych i ma swego mimo straże dokonać.
I ma swego dokonać.
I ma wyjść Edyp i bluźnić Bogu, że go dosiągł i że go pchnął w nędzę i że dał mu świetność i że dał mu nędzy świadomość, która mu była Śmiercią.
Świadomość, która mu była Śmiercią.