noszę świętych znamię, —?
Czyli że kłamię —?
— — — — — — — — —
I Geniusz od nich się oddala,
zostawując ich myśl zawieszoną,
ku innym idąc, których skala
myśli być ma znów podniesioną
o ton, więc rękę władnym ruchem
wzniósł i już włada nimi: duchem.
O bracia, serce mnie boli.
Niechaj mnie chór wasz okoli.
Podajcie ręce, — zimne wasze dłonie.
Myśl, jaka była w nas
i w naszej wspólności...
tonie...
Czy wy czujecie
tę dal nieskończoności,
która przed moim wzrokiem —?
Podzielę się z wami Słowem:
Oto przeznaczeń wyrokiem,
jak sądzę, widzieć mi dano:
zginiecie.
Radujcie się, — widzieć mi dano...
Dłoń się czyjaś nad moje czoło
pochyla...
Czy wstąpił kto w nasze koło...?
I mówię wam, że zaprawdę to chwila
wielka, gdy do was mówię..
Radujcie się, przed moim okiem