Postąpił kilka kroków i pośrodku nich stanął.
Jest mowa jego cicha przy słów wadze,
słuchana; zmilkli, czują władzę
głosu i władzę słów tajemną.
Scena się zwolna staje ciemną:
mrok padł na ludzi i na ściany
a naród w niego zasłuchany.
Podnieście się duchem ze mną,
wzlećcie duchem za mną,
ponad noc duszną i ciemną,
rzucajcie ziemię kłamną.
Powiodę was do górnych sfer,
do szczytów, szczytów ducha;
gdzie Wielkość nawy dzierży ster
i kędy Wieczność słucha.
Wprowadzę was w świątynię, tum
potęgi waszej, waszych dum.
Wewiodę was nad groby łez,
byście nikczemność widząc ciała,
ujrzeli okiem żywem KRES:
Śmierć, która cuda działa!
Czegóż wy chcecie, czego z ziemi,
żądzami żarci niesytemi — —!?
Czegóż wy chcecie, czego z roli
oracze nędzy, marnej doli,
niewolne duchy wzrosłe w ziem?
O innym lepszym świecie wiem!
Pójdziecie za mną, — wolni tam!,