Strona:PL Wyspiański - Wyzwolenie.djvu/56

Ta strona została skorygowana.

Polska, wieczyście nieśmiertelna. — Otwierajcie oczy, córki, moje, — patrzcie, patrzcie, patrzcie, a milczenie ust waszych złotym będzie dusz waszych pancerzem.
Błogosławieństwo idzie ku wam.

CÓRKI

Błogosławieństwo bierzem.
— — — — — — — — — —

(Wchodzi Geniusz).

Czyli to muzyka te dziwne dźwięki,
czyli od ścian echa biegą tułacze,
czyli ptak to jaki u okien zbłąkany?
Gołębie to może biją skrzydły?
Czy kto potrącił w organie
klawisze, — i zadął wichrem?
Skąd-że ten mrok, co pada. — — — ?
Oto przychodzi ten co wszystkiem włada.
Jako posąg jego postawa;
jako śpiżowe pokrywy,
jego ubiór i strój jego: Sława.
Na czole wiecha ogromna
zeschniętej ostu gałęzi.
Oblicze jako spiż ciemne.
Pojrzał. — Wszystkich oczy w uwięzi
swojem zatrzymał spojrzeniem.
Ręce ponad nimi rozpostarł
na znaki jakoweś tajemne
i mroków otoczył ich cieniem.
Kto-żeś jest, widmo olbrzymie?
Kto jesteś wielki i dumny?