— Ja spełniam rozkaz, więc nie potrzebuję wiedzieć racyi. Jeżeli panu pilno, może panu dać odpowiedź pan Prieur, kasyer.
— Powtarzam pani, że chcę pomówić z samym panem Verniere.
— Ha! to musi pan raz jeszcze przyjść.
— Więc przyjdę...
Odźwierna otworzyła drzwi.
— Powrócę za godzinę — dodał nieznajomy, rzuciwszy spojrzenie w stronę warsztatu.
Dzięki temu spojrzeniu, jakkolwiek przelotnemu, zauważył człowieka, który jakby czatował za jednemi z nawpół uchylonych drzwi.
Człowiekiem tym był Klaudyusz Grivot.
— A to mi nie idzie! — wyszeptał do siebie przybysz, gdy się znalazł na ulicy, a w przybyszu tym czytelnicy niezawodnie poznali, a raczej odgadli brata Ryszarda Verniere.
Brama od ulicy Hondouin zamknęła się na nowo i Weronika powróciła do swej izby.
Kilka minut upłynęło, poczem znów zadzwoniono.
Tym razem matka Aubin przyprowadziła Martę do babki, i Magloire przychodził zdać sprawę z poczynionych starań.
Weronika pośpieszyła ułożyć wnuczkę, dość silnie rozgorączkowaną i powróciła do mieszkanka.
Formalności pogrzebowe i przygotowania były załatwione.
Pogrzeb odbędzie się nazajutrz o godzinie czwartej, oznaczonej przez proboszcza z Saint-Ouen.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/100
Ta strona została skorygowana.