pieniądze... Nie pojmuję tej nieobecności... Cóż to za powód ważny mógł pani przeszkodzić w służbie?..
Pani Sollier wybuchła płaczem i ukryła twarz w dłoniach.
Wtedy dopiero Ryszard Verniere zauważył, że jest w żałobie.
— Co to? — odezwał się tonem łagodnym — co się stało? Jakież nowe nieszczęście spadło na panią... Jesteś czarno ubrana i płaczesz?.. Czybyś kogo straciła ze swej rodziny?
— Moją córkę... córkę... — wyjąkała biedna matka wśród szlochań.
— Córkę, która, jak mi pani opowiadałaś, opuściła cię, uciekając z jakimś nieznajomym, który ją bezwątpienia oszukał podle i porzucił?..
— Tak... moją Germanę... Znalazłam ją umarłą tam... w hotelu pani Aubin, gdzie mieszkała ze swą córką.
— Z córką?
— Moją wnuczką... dzieckiem siedmioletniem... Teraz leży u mnie w pokoju... biedna dziecina... trochę słaba... z żałości, że straciła matkę... biedna sierota!..
Przemysłowiec, często szorstki, ale pełen serca, głęboko wzruszony był niezmierną boleścią Weroniki, którą poważał.
Przyjmując ją na odźwiernę fabryki, dzięki rekomendacyi jednego ze swych przyjaciół, wypytał ją o przeszłość, a Weronika powiedziała sobie, że nie powinna nic przed nim ukrywać.
W ten sposób dowiedział się o wypadku z Germaną.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/102
Ta strona została skorygowana.