Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/117

Ta strona została skorygowana.

Dałem ci 25.000 franków i odprowadziłem cię na kolej, gdzie kupiłem dla ciebie bilet do Petersburga. Słuchałeś moich rad. Oddaliłeś się z Francyi, ale dokąd?
Czy do Rossyi, jak myślałem?
Nie, lecz do Niemiec, ażeby sprzedać, o ile można najdrożej nieprzyjaciołom naszym, jakie mogłeś był poznać tajemnice, uzbrojeń naszej ojczyzny! I ta ze wszystkich zbrodni jest najpodlejszą! Morderca jest mniej występny w oczach moich, niż sromotny łajdak, zdolny zdradzić i wydać na łup Francyę... swoją matkę!
— Ja tego nie uczyniłem! — wykrzyknął Robert, powstając jednym skokiem.
— Zrobiłeś to! niepotrzeba zaprzeczać. Nie wiedziałem o twej hańbie, kiedy przed dziesięciu laty przybyłeś do mnie pod pozorem zapytania mnie o radę... Powiedziałeś mi, że chcesz zaślubić kobietę, której posag pozwoli prędko przyjść ci do majątku... Ta kobieta, wdowa po Francuzie z zaboru i sama Francuzka, należąca do zacnej rodziny, posiadała znaczne dobra w Lotaryngii... Miała syna. Sądząc, żeś się otrząsnął ze swych błędów, nie mogąc podejrzewać, jakim się trudnisz tam potwornem rzemiosłem, poradziłem ci zaślubić panią de Nayle. Małżeństwo odbyło się i pozwoliło ci dostać w swe ręce posag. — Cóż pozostaje dziś z tego posagu?
— Złe spekulacye, które uważałem za dobre... — ośmielił się wtrącić Robert.
— Raz jeszcze po co kłamać, ponieważ ja wiem o wszystkiem? Ja prawie ci przebaczyłem... zaczynałem już wierzyć w ciebie, nabierałem nadziei, że doświadczenia smutnej przeszłości uczynią z ciebie innego człowieka,