Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/118

Ta strona została skorygowana.

chciałem jednak dowiedzieć się, w jaki sposób się prowadzisz... Zapłaciłem dużo, ażeby być powiadomiony o twych postępkach, i, co się dowiedziałem, przestraszyło mnie... Mniej niż w ciągu lat czterech, majątek osobisty, wniesiony przez panią de Nayle, został pochłonięty, nie spekulacyami ryzykownemi, lecz wstrętną rozpustą, na którą Niemcy mają monopol.
Dowiedziałem się jednocześnie, że w naszej rodzinie jest nietylko fałszerz ale i szpieg na żołdzie Prus!..
Robert uczuł, że trzeba energicznie zaprotestować.
— Kłamstwo! kłamstwo! — zawołał. — Spotwarzono mnie. Ja nie ścierpię tak śmiertelnej obelgi!..
— Milcz!
— Nie, nie będę milczał! — ciągnął dalej Robert, padając na kolana przed bratem i wyciągając doń ręce. — Byłem nędznikiem, rumienię się z tego, rumienię ze wstydu, ale nie należy mnie oskarżać, żem szpieg... Tego już za wiele!.. Prócz tej zbrodni, której zaprzeczam z oburzeniem, przyznaję niestety wszystkie, moje winy, i żałuję za nie!..
— Żałowałeś też przed piętnastu laty! Żałowałeś i przed laty dziesięciu! Żal twój dzisiaj nie jest szczerszy niż wówczas!
— Na grób naszej matki przysięgam, że mówię prawdę!..
Ryszard drgnął.
Robert sądził, że mu się udało poruszyć czułą stronę w sercu brata.
Twarz przemysłowca przybrała nagle wyraz mniej surowy.