— To cyfry pierwszego męża, Henryka de Nayle, Pieczątka pochodzi od niego... Jeden z handlarzy starożytności w Berlinie ofiarował pokaźną sumę za nią...
— Kółko, trzymające łańcuszek, jest bardzo zużyte! — zauważył Klaudyusz. — Przy pierwszem silniejszem szarpnięciu może się zerwać. Miej się na baczności...
Robert przyjrzał się kółku.
— Masz słuszność — rzekł.
Przyniesiono rachunek.
Zapłacił Klaudyusz.
Po wyjściu z restauracyi majster przypomniał swemu przyjacielowi, gdzie się mają spotkać przed wyprawą, następnie udał się na pociąg do Saint-Ouen.
Brat Ryszarda Verniere przechadzał się jeszcze pół godziny po bulwarze, paląc cygaro, potem znów wrócił do hotelu.
Nie będziemy się rozwodzili nad wyjątkowo i doszczętnie zepsutą naturą tej osobistości.
Rozmowa, jaką miał z bratem swym, objaśniła już czytelnika w tym przedmiocie, gdyż żaden z zarzutów, uczynionych mu przez przemysłowca, nie był kłamliwy.
Robert Verniere nie miał ani wiary, ani godności, ani patryotyzmu.
Czcił tylko złotego cielca!
Nędznik stworzył sobie nikczemne dochody, sprzedając Prusom wszystkie tajemnice uzbrojeń, które jego studya specyalne pozwalały mu zbadać we Francyi.
Główny sztab niemiecki, korzystając z jego inteligencyi i zdolności, mi
ał w nim przez kilka lat użyteczne narzędzie, które sowicie opłacał.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/133
Ta strona została przepisana.