Wskazówki, dane do poszukiwań, były jak widać po wyżej, bardzo niedostateczne.
Ale we Francyi szpiegostwo niemieckie uprawiane jest z taką zręcznością, i szpiedzy są tak liczni, że w ambasadzie miano przekonanie, iż przed upływem dwudziestu czterech godzin agenci jej odnajdą Fryca Leymana.
Trzeba się jednak było śpieszyć.
Wezwano natychmiast dyrektora biura wywiadowczego, dano mu do przeczytania depeszę, zalecając mu, ażeby nie stracił ani minuty.
Dyrektor ten, baron Wilhelm Schultz, był to mężczyzna lat trzydziestu pięciu, bardzo chudy i bardzo zręczny.
Przeszedł do swego gabinetu i na ćwiartce papieru bez nagłówka, wypisał te dwa wyrazy:
„Przyjść natychmiast.“
Za cały podpis nakreślił dwa X. X.
I, włożywszy do koperty, zaadresował:
To uczyniwszy, wsunął list do pugilaresu i wyszedł.
Ambasada niemiecka znajduje się przy ulicy Lille nr. 78.
Baron udał się na ulicę du Bace, a zobaczywszy posłańca, dał mu list i 40 su, mówiąc:
— Prędko pod wskazany adres... Pilne...
Posłaniec pobiegł, zaś dyrektor biura wywiadowczego udał się na ulicę Verneii, do domu pod nr. 4.
Tu znajdowało się jego mieszkanie prywatne, rodzaj małego pałacyku, który zajmował sam po kawalersku.