To biło w oczy i naczelnik też zrozumiał, osądził iż rzeczywiście policya może osiągnąć wielką korzyść z wiedzy, a zwłaszcza ze szczególnego położenia doktora cudzoziemca, jeżeli go odda do rozporządzenia służbie bezpieczeństwa, zorganizowanej w Berlinie tak jak w Paryżu.
Gabinet jego stałby się istną pułapką, gdzie dadzą się łapać ludzie, których należało poznać tajemnicze zamiary w danej chwili jasnowidzenia a sonambulizm w rzuci światło wśród ciemności najbardziej skombinowanych spisków.
Naczelnik bezpieczeństwa nie zawahał się ani chwili i postanowił niezwłocznie zaliczyć O’Briena do swych bardzo wielu podwładnych.
List jego zaprosił doktora.
Jakkolwiek bardzo zdziwiony, a nawet trochę zaniepokojony tem zaproszeniem, które wydawało się bardzo podobnem do rozkazu, doktór uznał za niemożliwe uchylić się od niego i udał się na wezwanie dyrektora policyi berlińskiej.
Rozmowa była krótka.
Wysoka osobistość oświadczyła mu wyraźnie, że ma być wydany rozkaz aresztowania go i oddania pod sąd a więc skazanie pewne, więzienie, potem wygnanie.
Jeden tylko sposób nastręczał się uniknięcia tak fatalnych ostateczności.
Przesunął gąbką po faktach spełnionych, gdyby chciał pozostać na żołdzie bezpieczeństwa jeneralnego i oddawać usługi państwu.
I wytłomaczono mu, jakiej natury mają być te usługi.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/142
Ta strona została skorygowana.