Co się stało z biedną kobietą? Co się stało z dzieckiem?..
Posyłałem list po liście. Wszystkie pozostały bez odpowiedzi.
W Tulonie znałem tylko oficerów marynarki lub urzędników z prefektury morskiej,... Nie śmiałem żadnemu z nich powierzyć tych poszukiwań... Nie śmiałem przyznać się do mej podłości... Bałem się, ażeby rozgłos mej hańby nie doszedł do mego syna, do mego brata, i żeby się nie wstydzili mnie.
Prosiłem o urlop.
Okoliczności nie pozwalały mi go uzyskać. Chciałem umrzeć, chciałem się dać zabić!
Napróżno szukałem śmierci! Bóg mnie karał, zmuszając żyć.
Musiałem więc tylko czekać.
Tak minęło pół ósma roku, gdym otrzymał rozkaz w interesie służby udania się na krótki czas do Francyi.
Jedna mnie tylko myśl zajmowała, odnaleźć tę, którą utraciłem, która w nędzy zapewne pędziła i w cierpieniach życie wraz z mem dzieckiem...
Natychmiast po wylądowaniu w Tulonie, rozpocząłem poszukiwania, których nie śmiałem powierzyć nikomu, i dowiedziałem się rzeczy bolesnych.
Biedna opuszczona w parę tygodni po mym odjeździe powiła dziewczynkę, a podczas gdy ją leczono bardzo chorą w szpitalu, dokąd ją trzeba było przenieść, skradziono jej pieniądze, które jej zostawiłem i które mogły jej były zapewnić byt w ciągu kilku miesięcy, tak, że
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/165
Ta strona została przepisana.